Dla oczekujących czas płynie wolniej. Wietrzna jesień, sroga zima i jedno nurtujące pytanie : „kiedy nadejdzie wiosna ?”.
Nikt nie lubi czekać, szczególnie na coś, co sprawia przyjemność i towarzyszy niezmiennie przez wiele lat. Wiele, bo prawie 60. Tyle to właśnie pracuje przy pszczołach pan Zbigniew Chorążak. I dokładnie to pytanie zadaje sobie nie mogąc doczekać się ulubionych, wiosennych przeglądów rodzin pszczelich.
Pan Zbigniew to 74-letni pszczelarz z powołania, który od najmłodszych lat wykazywał duże zainteresowanie pszczołami. Podglądał prace sąsiada w pasiece, odważnie zbierał uzbrojone w żądła owady. Zamiłowanie do pszczół musiało mieć kontynuację. I tak postanowił rozpocząć naukę w jedynym w Polsce Technikum Pszczelarskim w Pszczelej Woli, gdzie później pracował jako nauczyciel. W międzyczasie uzyskał tytuł Mistrza Pszczelarza. A od ponad 30 lat pełni funkcję prezesa w Gminnym Kole Pszczelarzy w Dydni. W czasach największej świetności jego pasiek liczba pni wynosiła ponad 150. Obecnie jest ich o połowę mniej, co i tak jest bardzo dobrym wynikiem. W prowadzeniu rodzin pszczelich nie przeszkodził nawet poważnym wypadek w 1985 roku. Jego skutki do dziś w znaczącym stopniu ograniczają sprawność fizyczną pszczelarza.
Mimo upływu lat, kłopotów ze zdrowiem zamiłowanie do pracy w pasiece jest nadal bardzo widoczne. Nie każdy człowiek może pochwalić się, że lubi swoją pracę tak bardzo jak pan Zbigniew i że czerpie z niej satysfakcję.