Fritillaria meleagris, Salis Soglio i Arboretum Bolestraszyce.
„ Jak dobrze wstać skoro świt. Jutrzenki blask duszkiem pić, nim w górze tam skowronek zacznie tryl...♪♫ ”. Wstaliśmy o 2-giej w nocy! No, ale czego się nie robi by ujrzeć rozświetlone brzaskiem latarenki Szachownicy kostkowatej. Ekipa całkiem spora: czworo członków FOTOsyntezy, nasz opiekun Dr Szewczyk i absolwent PWSZ Marek Krajnik. Po bardzo miłym i słodkim śniadaniu na trawie (dziękujemy Amelio!) pojechaliśmy zwiedzać jeden z fortów przemyskich - Salis Soglio. Chwila zadumy nad historią tego miejsca. Przyglądamy się ćwiczącym zjazdy na linie żołnierzom Bijący z murów chłód kontrastuję mocno z zielenią, bardzo już tu rozpędzonej wiosny. Odwiedzamy wzgórze Złota Góra, gdzie nomen omen złoci się teraz Szczodrzeniec rozesłany (Chamaecytisus ratisbonensis). Wreszcie pora na bolestraszyckie arboretum i imprezę pt. „Majówka pod dereniem i jabłonią”. W miejscu tym można się zakochać od pierwszego wejrzenia. Nie da się opisać różnorodności zgromadzonych tu drzew, krzewów i roślin zielnych, to trzeba zobaczyć na własne oczy. Owocowy sad wita nas dźwiękami tanga „Por una cabeza”, granego na żywo. Zachęcani przez gościnnych gospodarzy degustujemy przetwory owocowe z drzew rosnących nam tuż nad głowami. Zapomniane smaki: suszone jabłka, rajskie jabłuszka w cukrze, kandyzowana pigwa, marmolady z derenia. Mniam! Pilnie słuchamy instruktażu dot. szczepienia drzewek owocowych. Później wędrujemy ścieżkami arboretum, trochę bez planu, błądzimy (nie pierwszy raz tego dnia ;-) w wiklinowym labiryncie, szukamy ochłody nad stawem, oddajemy władzę naszym zmysłom w ogrodzie sensualnym. Wzrok i węch nie mogą się nacieszyć, pstryk za pstrykiem...Pora wracać, lecz z pewnością tu wrócimy latem, np. gdy rozkwitną irysy, lilie wodne bądź jesienią gdy drzewa zapłoną feerią barw. Tekst i zdjęcia © Ewa Bujalska, Amelia Piegdoń iJustyna Naleśnik.