Tropiąc porosty, tudzież inne botaniczne ciekawostki i okoliczności bieszczadzkiej przyrody, wybraliśmy się do Rabego k/Baligrodu. To matecznik znanego nam Marcina Sceliny, botanika, leśnika i fotografika przyrody (trudno zdecydować mi się na właściwą kolejność). Odwiedziliśmy go w leśniczówce. Rezerwat Przyrody Gołoborze, o jego geologicznej historii warto poczytać coś więcej w internecie. https://mamozbieramgruz.wordpress.com/2013/11/20/rabe-kolo-baligrodu-goloborza-szczawy-i-diamenty-w-gestym-lesie/ Z kolei o tamtejszej faunie i florze, przeszłości osady Rabe znajdziecie coś tutaj: http://www.twojebieszczady.net/rabe.php Nasze wrażenia były następujące. Amelia wiadomo - nie chciała stamtąd wracać! Nawet nie zarażeni lichenologiczną manią uczestnicy wycieczki ulegli czarowi miejsca. Urzeka bogactwo gatunków porostów tutaj występujących, ich form i barw. Piękne rozety Xanthoparmelia conspersa niczym brabanckie koronki, purpurowe łebki chrobotków koralkowych, szare poduchy krzaczkowatych chrobotków reniferowych i leśnych, dziwaczne kształty Umbilicaria sp. Mszaki, w trochę mniejszym wyborze, tworzą zieloną oprawę tego surowego miejsca. Kamieniołomy „Gruby” i „Drobny” jak przecięty kawał tortu ukazują wnętrze ziemi. Towarzyszący nam Artur Chorostyński (kiedyś student PWSZ-tu, dziś Uniwersytetu Rzeszowskiego) opowiadał o tutejszych arsenowych wodach i geologicznych skarbach. Jednym z celów naszej wizyty było pozyskanie wątrobowca biczyca trójzębna (Bazzania trilobata). Z M. Sceliną udajemy się we właściwe miejsce i zabieramy kilka okazów. W studyjnym atelier pracowni botanicznej 104 powstanie jej portret. W rabskich smreczynach, jodłach i bukach „duł wiater że hej”. Ot ocieplenie, fen i zima bez śniegu. Ale my się w czasie takich ferii zimowych wcale nie nudzimy!
Tekst © Ewa Bujalska, zdjęcia E. Bujalska, M. Szewczyk, A.Piegdoń.